Wstęp za nami, czas ruszyć z akcją.
Dziewiąty Oddział obudził alarm.
Noc jeszcze trwała, gdy shinigami nieprzytomnie pytali, o co chodzi, a
vice-kapitan na czele grupy szybkiego reagowania ruszała do Rukongai wesprzeć
drużynę, która obserwowała teren niezidentyfikowanej dotąd obecności.
Wybrała najszybszych ludzi, a i
tak potrzebowali czasu, by dotrzeć na miejsce. Miała złe przeczucia i tylko
cień nadziei, że wszyscy będą cali, gdy dotrą na miejsce. Muszą, nie
wybaczyłaby sobie, gdyby komuś się coś stało, choć wiedziała, że nie ma na to
najmniejszego wpływu.
Świtało, gdy dotarli na miejsce.
W obozie wszyscy byli na nogach, lecz nie dostrzegła śladów walki. Przyjęła to
z ulgą, bo nie chciała nikogo narażać, choć nieraz bez tego nie mogło się obyć.
Zignorowała zmęczenie zbyt krótką nocą i gonitwą aż tutaj w dość zabójczym
tempie. Potem będzie czas na odpoczynek.
– Raport – rozkazała.
– Około północy instrumenty
pozostawione przez Dwunasty Oddział zaczęły reagować. Niedługo później warta
wdała się w walkę z przeciwnikiem, ten jednak szybko odpuścił, kiedy nadeszło
wsparcie. Wysłana grupa pościgowa bardzo szybko straciła trop, najwyraźniej
znają ten teren lepiej niż my.
– Ranni?
– Jedna rana cięta, ale niegroźna
dla życia i zdrowia.
Corrie pozwoliła sobie na krótki
przypływ ulgi, po czym wróciła do analizowana sytuacji. Nie do końca rozumiała
działanie przeciwnika, najwyraźniej jednak walka nie była dla nich priorytetem.
Czego szukali? Po co tu przybyli? Kim byli? Nic nie potrafiło odpowiedzieć na
te pytania, co ją irytowało. Nie lubiła takich sytuacji, bo też nie wiedziała,
czego się spodziewać. Do tego miała nieodparte wrażenie, że to wszystko dzieje się
akurat teraz nie bez powodu, a to budziło najgorsze przeczucia. Kim był wróg, z
którym przyjdzie im się zmierzyć? Im dłużej o tym myślała, tym mniej chciała
znać odpowiedź.
Wraz ze stacjonującymi w obozie
shinigami sprawdziła jeszcze raz dokładnie okolicę, ale nie znaleźli żadnych
wskazówek. Odczyty z maszynerii Dwunastki i tak musiały najpierw zostać poddane
analizie, okolica zaś opustoszała. Gdziekolwiek przeciwnik uciekł, był już poza
ich zasięgiem.
Gdy wróciła do Seireitei, było
już późno, marzyła tylko o łóżku, choć nie pogardziłaby też porządną kolacją i
długą kąpielą. Najpierw jednak obowiązki do wykonania, bo może i posłała ludzi
z raportami i próbkami, ale sama musiała przedstawić oficjalny raport kapitanowi.
Od tego wiele zależało.
Nie zastała Hisagiego w biurze,
co było dziwne, skoro był żywo zainteresowany całą sprawą i za każdym razem
czekał, aż osobiście zrelacjonuje mu przebieg zdarzeń. Czyżby poprzednie raporty
wystarczyły?
Opadła na sofę, chcąc na moment
odetchnąć, nim zacznie szukać przyjaciela trochę zła na niego, że się gdzieś
pałęta, kiedy ona tu niemal zasypia na stojąco. Naprawdę mógłby nie być tak
problematyczny.
Hisagi wszedł do biura kilka
minut później. Wartownicy przekazali mu wieść o powrocie Corrie, więc chciał
jak najszybciej usłyszeć, co ma do powiedzenia w całej tej sprawie i posłać ją
na spoczynek. Była na nogach niemal dobę przez to całe śledztwo, a ledwo
wczoraj użerali się ze strażą dworu Oaki. I to niby on się przepracowuje? Wolne
żarty.
Zatrzymał się gwałtownie, gdy
dostrzegł, że Corrie śpi, półleżąc na sofie. Wyglądała na naprawdę zmęczoną i
nie miał serca jej budzić, ale na rano zaplanowano zebranie kapitanów i musiał
do tego czasu przekazać kompletny raport.
– Corrie. – Potrząsnął lekko jej
ramieniem. – Pobudka, Corrie.
Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem.
Shuuhei poczuł odrobinę wyrzutów sumienia, ale zaraz przywołał się do porządku.
Soul Society coś groziło i na tym powinien się skupić jako kapitan – przepyta ją
i pośle do łóżka, żeby odpoczęła.
– Co ustaliliście? – zapytał, gdy
przyjaciółka zaczęła trochę bardziej kontaktować.
– Właściwie to jedno wielkie nic.
Nie ma śladów obecności, zaatakowana warta nie potrafi określić, jak wyglądali
napastnicy i jakimi zdolnościami dysponowali. Okolica opustoszała i wróciła do
porządku przed dywersją.
– Dywersją?
– Mam wrażenie, że o to chodziło.
Żeby nas sprowokować i zobaczyć, jak zareagujemy. Mogę się mylić, ale to mała
grupa, więc nie zamierzali dać się wciągnąć w regularną walkę. Samo starcie z
wartą trwało najwyżej kilka minut, tak, abyśmy zostali zaalarmowani. Nie mam
jednak pomysłu, dlaczego to zrobili.
– Prowokacja – uznał. –
Kimkolwiek są, chcą, żebyśmy zaczęli działać. Mam coraz gorsze przeczucia.
– Ja też, ale póki co nie mamy
nic poza tym. Martwi mnie to.
– Idź się wyspać. Zasłużyłaś. Ja
zajmę się resztą.
Corrie tylko mruknęła pod nosem i
zaraz zamknęła oczy. Shuuhei już otwierał usta, żeby kazać jej wracać do
mieszkania, ale tylko westchnął i ostrożnie wziął przyjaciółkę na ręce, po czym
zaniósł do odpowiedniego łóżka. Dopiero potem ruszył do kolejnych obowiązków,
odrobinę zazdrosny, bo on sam raczej długo nie pośpi.
Zebranie kapitanów zaplanowano na
dość wczesną godzinę poranną. Mimo to chyba tylko Hisagi wyglądał na
niewyspanego, co go trochę wkurzało. Do tego to jego Oddział musiał się
wszystkim zająć. Dobrze, że nie kazali im zabierać zastępców, zresztą i tak
pewnie zostawiłby Corrien w domu, żeby się wyspała. Czuł, że to nie koniec i Shiroyama
będzie miała jeszcze sporo roboty, a w niepełni sił może się to dla niej
kiepsko skończyć. Nie zamierzał jej tak głupio narażać.
Gdy tylko dostał prawo głosu,
przedstawił reszcie raport działania Dziewiątki, z którego wynikało jedno wielkie
nic.
– Kapitanie Kurotsuchi, co
wykazała analiza zebranych próbek? – zapytał Yamamoto, nie dając nikomu
możliwości komentarza.
– To, co Dziewiąty Oddział nazwał
próbkami, nawet nie nadaje się do analizy – marudził Mayuri. – Shiroyama tylko
udowodniła swoją tępotę, skoro ani nikogo nie schwytała, ani nie umiała
przynieść odpowiedniego materiału.
Shuuhei zazgrzytał zębami ze złości.
Jakby nie było, dowódca Dwunastki wszystkich nazywał idiotami, ale nie zamierzał
przyjmować tego z pokorą.
– Nie będę tego słuchał –
warknął. – Zawsze może pan posłać własnych ludzi w teren, kapitanie Kurotsuchi.
Moja vice-kapitan wywiązała się z powierzonych jej zadań.
– I nic nie przyniosła – odparł Mayuri.
– To tylko świadczy o jej niekompetencji. Zresztą nie jesteś lepszy, Hisagi.
Nim Shuuhei odpyskował, Kyoraku
uniósł pojednawczo dłonie.
– No już, spokojnie. Nie ma
potrzeby się kłócić. Hisagi-kun ma trochę racji. Skoro wymaga to odpowiedniej
wiedzy, najlepiej posłać tam shinigami z Dwunastki. Do tego wygląda na to, że
nasi wrogowie są dość kłopotliwi, więc dobrze by było wysłać z nimi kogoś
silniejszego. Choć Corrie-chan z pewnością dałaby sobie z tym radę, teraz ważniejsze
jest, żeby Dziewiąty Oddział w pełni oswoił się z młodymi dowódcami. Może
Abarai-kun by poszedł, kapitanie Kuchiki?
Byakuya spojrzał chłodno na
Kyoraku, który uśmiechał się leniwie swoim zwyczajem, wyprowadzając dyskusję z
niepotrzebnych emocji i dogryzań.
– Renji został wczoraj zawieszony
w swoich obowiązkach – poinformował Kuchiki.
– Zawieszony? – zapytał Hisagi. –
Z jakiego powodu?
– To nie jest interes Dziewiątego
Oddziału.
Część pozostałych kapitanów
również wyglądało na zaskoczonych tą decyzją. Shuuhei był poprzedniego dnia tak
zaabsorbowany sprawami własnych ludzi, że nie miał pojęcia, że coś się
wydarzyło. Później o to dokładnie zapyta.
Yamamoto miał chyba dość całej
dyskusji i przepychanek, bo stuknął laską o podłogę, by uciszyć pozostałych.
– Zarządzam ekspedycję na tereny
poza Rukongai – odezwał się władczo. – Kapitanie Kurotsuchi, proszę wybrać
dwóch ludzi ze swojego Oddziału, którzy zajmą się pobraniem próbek i analizy na
miejscu. Ich ochroną zajmie się vice-kapitan Shiroyama. Rozejść się.
Hisagi był wściekły, ale nawet
nie miał, jak zaprotestować. Zresztą, co miał powiedzieć? Że Corrie jest na to
za słaba? Obdarłaby go ze skóry za taki numer. Musiał ją po prostu wysłać na tę
misję i mieć nadzieję, że wszystko pójdzie sprawnie pomimo złych przeczuć,
które go nie opuszczały. Nie podobało mu się to w ogóle, nie sądził, że bycie
kapitanem już na początku stanie się tak upierdliwe.
Dwunastka potrzebowała dnia, żeby
wszystko przygotować, więc wymarsz zarządzono następnego ranka. Shuuhei miał
nadzieję, że do tego czasu nic się nie wydarzy, by musieli zmieniać plany. I
tak cała ta misja i sytuacja psuły im szyki.
Corrie czekała w biurze. Musiała
wyczuć go wcześniej, bo właśnie zalewała herbatę. Nadal wyglądała na zmęczoną.
– Nie powinnaś spać? – zapytał,
opadając ciężko na fotel.
– Obowiązki się same nie zrobią –
odparła. – Zresztą mówisz to, wyglądając gorzej ode mnie. Spałeś w ogóle?
– Może ze trzy godziny – przyznał.
– Więc idź do domu i się połóż na
kilka godzin. Poradzę sobie, jestem twoim vice-kapitanem.
Shuuhei naprawdę chciał
skorzystać z jej rady, ale Seireitei potrzebowało ich obojga.
– Wysyłam cię na misję –
powiedział bez żadnych wstępów. – Kapitan-Dowódca rozkazał Dwunastce przebadać
teren tej dziwnej aktywności. Pójdziesz z nimi. To odgórny rozkaz.
– Po co mnie tam?
– Grupa będzie trzyosobowa, włączając
w to ciebie. Na szczęście wątpliwe, żeby kapitan Kurotsuchi ruszył zbadać to
osobiście, więc nie będziesz musiała się z nim użerać.
– Marne pocieszenie. Zwłaszcza że
bardziej przydam się tutaj.
– Nic z tym nie zrobię. Kapitan
Kyoraku próbował zarekomendować na twoje miejsce Abaraia, ale ten jest
zawieszony.
– Dlaczego?
– Pojęcia nie mam. Najwyraźniej
wczoraj w Szóstce doszło do jakiś wydarzeń, ale nic do mnie nie dotarło.
Zresztą byłem zbyt zajęty, żeby zajmować się innymi Oddziałami.
– Rozumiem.
– Przygotuj się do tej misji – powiedział
poważnie. – Z czymkolwiek mamy do czynienia, nie zamierzam szukać nowego zastępcy.
– Spokojna głowa, nie dam się
zabić. Zresztą mam nadzieję, że pójdzie szybko.
Hisagi próbował przekonać ją,
żeby odpoczęła przed misją, lecz Corrie wolała pomóc mu z obowiązkami. Do tego
poinstruowała Kyoyę, co i jak, choć miała nadzieję, że misja nie potrwa dłużej
niż kilka dni.
Dopiero rano dotarła do Trzeciego
Oddziału, żeby pożegnać się z Kirą. Nie widzieli się od kilku dni pochłonięci
obowiązkami, nie chciała jednak wychodzić w teren bez żadnego słowa, choć
jednocześnie narażała się na spotkanie z Kurochim.
Kirę znalazła w biurze.
Uśmiechnął się do niej, gdy tylko ją zobaczył.
– Kapitanie Kurochi. – Skinęła mu
oszczędnie głową, chcąc zachować pozory. Kirę pocałowała lekko w policzek. –
Mogę ci zająć chwilę?
Wyszli na korytarz, chcąc uniknąć
zgryźliwości dowódcy Trójki. Kira przyjrzał się ukochanej, przytulił ją.
Najchętniej nie puszczałby jej na tę misję, nie miał dobrych przeczuć, ale nie
mógł nic z tym zrobić.
– Uważaj na siebie, Corrie –
szepnął.
– Wrócę szybko. Obiecuję. Nawet
nie zauważysz, że mnie nie ma.
Wątpił, żeby tak było. Za każdym
razem, gdy opuszczała Seireitei, czuł to dość wyraźnie i nie mógł się na niczym
skupić. Nie chciał, żeby szła gdzieś, gdzie nie będzie mógł jej wyczuć,
potrzebował, aby była w pobliżu. Sam nie był pewny, kiedy tak bardzo uzależnił się
od niej, ale nie wyobrażał już sobie życia bez niej.
Była jedna rzecz, którą chciał
powiedzieć Corrie. To nie najlepsza pora, wiedział, ale nie zważał na to.
Powinna o tym wiedzieć, tylko to się liczyło.
– Corrie, ja... – Zawahał się. –
Jest coś, o co chcę cię zapytać.
Spojrzała na niego uważnie.
Zabrzmiał dość poważnie i trochę ją to zaniepokoiło, a może po prostu pozwoliła,
aby złe przeczucia wobec misji pogłębiły niepokój odczuwany od kilku dni.
W tym momencie drzwi biura Trójki
otworzyły się i stanął w nich Kurochi z teczką w ręce.
– Kira, te dokumenty powinny znaleźć
się już w biurze Dwórki – powiedział ostrym tonem.
– Zaraz się tym zajmę, kapitanie.
Izuru odebrał od przełożonego teczkę
świadomy, że ten zrobił to specjalnie. Kłótnia jednak niczego by nie zmieniła.
– Przepraszam, Corrie – zwrócił się
do ukochanej.
– W porządku. Ja też muszę już
iść.
– Porozmawiamy, jak wrócisz. To w
sumie nic pilnego.
Corrie nie uwierzyła mu, ale nie
roztrząsała sprawy. Myślami była już na rubieżach Rukongai ze swoją misją. Za
kilka dni najwyżej, gdy będzie po wszystkim, spędzą trochę czasu razem i wtedy
dowie się, o co Kira chciał zapytać.
Pocałowała go, nie przejmując się
zupełnie obserwującym ich Kurochim. Miała nadzieję, że tęsknota nie potrwa
długo, brakowało jej dni wypełnionych nudą i obecnością ukochanego mężczyzny.
Niedługo później wraz z dwoma
naukowcami z Dwunastki kierowała się do obozu Dziewiątki, skąd mieli ruszyć
dalej na tereny, którymi zwykle się nie zajmowali. Tam rządziły Jednostki
Terenowe, zwykli shinigami często nawet o nich nie wiedzieli, a i tak
informacje te były dość skąpe. Mimo to obecnie dwoje kapitanów pochodziło
właśnie z Jednostek Terenowych, choć nikt nigdy ich nie wypytywał o tamte
czasy. Z niejasnego dla Corrie powodu Gotei nie zdecydowało się współpracować z
Jednostkami w tej sprawie.
W obozie panował spokój. Zwiad
niczego nie zauważył, więc cokolwiek miało na celu wczorajsze wydarzenie,
przeciwnik odpuścił. To dość podejrzane i tylko potwierdziło złe przeczucia
Corrie. Nie miała jednak wyjścia, bo misję należało wykonać.
Członkowie Dwunastki już w obozie
zabrali się do pracy, choć od samego początku podkreślali, że na pozostawionej
tu aparaturze nie pozostało dużo śladów. I tak musieli ruszyć dalej, choć
zrobili to dopiero o świcie, żeby nie błąkać się po ciemku.
Pustynny krajobraz wychodził
Corrie już wszystkimi otworami ciała. Na szczęście nic się nie działo, ale zaszli
tak daleko, że będzie musiała radzić sobie sama w razie problemów, a złe
przeczucia jej nie opuszczały. W przeciwieństwie do niej shinigami z Dwunastki zupełnie
nie zwracali uwagi na możliwe zagrożenie, a jedynie szukali śladów tej
nietypowej obecności. Dla nich ta pustynia była placem zabaw.
Przystanęła w cieniu zeschniętego
drzewa, które jeszcze jakimś cudem stało prosto. Dookoła nie czuła czyjejkolwiek
obecności i powoli zaczynała wątpić w celowość tej misji. Najwyraźniej czas
było pomyśleć o powrocie i zdaniu raportu. Tęskniła do białych murów Seireitei
i swoich najbliższych.
– Zmęczona? – Usłyszała.
Już miała odpowiedzieć, gdy
zorientowała się, że to obcy głos, a niedaleko rozległ się krzyk bólu. Poczuła
też energię, której nie znała.
Instynktownie odskoczyła przed
ciosem i sięgnęła po katanę. Drugi atak przeszedł tuż przed jej nosem – przeciwników
było trzech. Przez myśl przeszło Corrie, że dorwali też naukowców, ale nie
miała czasu się o nich martwić.
– Zawiej, Yukikaze. Hado no 31. Shakkaho!
Za czerwoną kulą posłała zimny
podmuch wiatru, który oddzielił ją od dwóch przeciwników. Cios trzeciego
przyjęła na ostrze i zaraz przeszła do kontry. Był silny i szybki, nawet
szybszy niż ona. Ledwo za nim nadążała, a jednocześnie musiała uważać na
resztę, która właśnie włączyła się do walki.
– Tysiąc srebrnych ostrzy!
Zniknęła w shunpo, nie czekając
na efekt. Dopiero gdy poczuła ból rozchodzący się od biodra i wylądowała na skale,
dostrzegła, że był jeszcze jeden. Coś wybuchło tuż obok niej. Ogłuszona
próbowała się odsunąć, ale mocny nacisk na rękę trzymającą zanpakutou sprawił,
że krzyknęła, a palce puściły rękojeść.
– Bolało? – Usłyszała. – Zaboli mocniej,
shinigami.
Kolejne uderzenie pozbawiło ją
tchu, nie mogła skupić wzroku na przeciwniku. Do tego to upiorne uczucie
ciągnięcia w dół, w niebyt. Desperacko próbowała zachować przytomność, lecz
każde kolejne słowo Yukikaze nadchodziło z coraz większego oddalenia, aż
przestała ją w ogóle słyszeć.
Wychodziłoby, że to Dwór Wiatru? Najpierw wątpliłam, ale bazując na tym, co mi zdradziłaś, tak by wychodziło.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Shu, że to Corrie jest pracoholiczką. I jeszcze ją ciul budzi.
To mógł się znią położyć, lecz zarazem nie wróżyłabym mu długiego życia, bo wątpię, aby Kira to zdzierżył.
"– To, co Dziewiąty Oddział nazwał próbkami, nawet nie nadaje się do analizy – marudził Mayuri. – Shiroyama tylko udowodniła swoją tępotę, skoro ani nikogo nie schwytała, ani nie umiała przynieść odpowiedniego materiału."
I właśnie dlatego ja zabiłam go jeszcze w 1 wojnie z Aizenem.
"– Renji został wczoraj zawieszony w swoich obowiązkach – poinformował Kuchiki.
– Zawieszony? – zapytał Hisagi. – Z jakiego powodu?
– To nie jest interes Dziewiątego Oddziału."
Cooo?
W sensie ok. Pamiętam, że mój mąż nie chciał wysłać Abaraia, więc ostatecznie pójdzie Corrie. Ale nie mówiłaś o zawieszeniu. On go zawiesił za Rukię? Lol XD
Cz Kira właśnie próbował się oświadczyć i czy Kurochi właśnie mu to spierdolił? Nosz kurwa. Ja rozumiem, że nie lubi Corrie, ale na chuj się wtrąca.
Czyli miałam rację. To ten moment.
Ledwie uporali się z jedną sprawą, a tu spada na nich coś grubszego. Nie dajesz im odetchnąć i obawiam się, że ten brak wytchnienia może się na nich odbić. Chociaż nawet to raczej nie pomogło jej Corrie w obliczu aż tylu napastników. Posyłanie jej tam samej jako jedynej ochrony techników z dwunastki nie było najlepszym posunięciem, a jak sobie jeszcze pomyślę nad tym, że Izuru wreszcie znalazł w sobie uwagę na to, by (jak mniemam) wreszcie oświadczyć Corrie, to normalnie serce mi pęka! Teraz pewnie będzie sobie wyrzucał, że nie dał rady tego robić (Kurochi to kawał gnoja!).
OdpowiedzUsuńTera najbardziej nurtującą kwestią, oprócz tożsamości napastników jest na pewno powód zawieszenia Renjiego. Mam nieodparte wrażenie, że może to mieć związek z baaardzo osobistymi sprawami.
To w takim razie plan wygląda tak, że teraz następują dwa tygodnie czekania na ciąg dalszy? Ech, to nie będzie łatwe.
Buziaki!
Dawno nie komentowałam na blogspocie (szczerze powiedziawszy, odzwyczaiłam się od tego interfejsu i składników CSS-a, ale to stare dzieje). Więc tak jak Invi, no, muszę się zgodzić, że targasz swoich bohaterów po wszystkim, co się da (nadal jestem #teamHisagi, ale to już wiesz) i w sumie rozkminiam, czy to znowu nie nasz ulubiony Dwór Wiatru nie ruszył do akcji. Przynajmniej tak to mi się układa znowu w głowie (ale pewnie i tak spróbujesz mnie zaskoczyć, i pewnie Ci się to uda).
OdpowiedzUsuńNo i te rzekome oświadczyny! Kurochi, draniu, wiesz, że jesteś w topce moich nieulubionych bohaterów zaraz po Aizenie i Byakuyi nie tylko w tej, ale we wszystkich galaktykach tego uniwersum. Chociaż chyba powinnam stwierdzić, Bleachowej narracji transmedialnej w ogóle. Ja tu mam nadzieję, że i tak Kira przebija Hisagiego z Someone Who Cares (to chyba było tam), bo takie na korytarzu, o ile bardzo mindfuckowe i zaskakujące.
I serio, Byakuya? SERIO?
Dziękuję, to byłam ja.
Jestem zła ale spodziewałam się tego. W tym rozdziale działo się tyle, że co chwila miałam taką minę :0
OdpowiedzUsuńLece dalej
Sei